czwartek, 4 września 2014

Marvel i jego sprawki

Hej ;)

Studio Marvel to jednak potrafi zrobić wokół siebie szum. Nie dość, że wciąż rozkręca ogromną machinę Marvel Cinematic Universe, zgrabnie dokonuje rebootu serii X-Men - produkcji, która, wydawałoby się, że po The Last Stand i nieszczęsnym Wolverine z 2013 roku, nie będzie miała fanom nic dobrego do zaoferowania, to jeszcze jest w stanie tak sprawnie kierować wyciekającymi od siebie informacjami, że bywają dni, gdy główną informacją staje się "Pan Iks rozważany do roli Igrek-Mana?"*. To naprawdę imponujące jak dużą i dobrą robotę odwalają tam spece od reklamy, wciąż utrzymując fanów w stanie nieustannego podniecenia kolejnymi nowinkami. Ich praca jest tym ważniejsza, że przecież reklama jest dźwignią handlu. A trzeba przyznać, że wszystkie marvelowskie cuda sprzedają się jak złoto.

Skąd w ogóle u mnie takie przemyślenia? Są one pokrętnym efektem moich procesów myślowych, które odbyły się po informacji, że ostatnio coraz częściej słychać o tym, że ten czy ów powiedział, że chciałby zobaczyć film, którego główną postacią byłaby Black Widow. Osobiście nie miałabym  nic przeciwko takiej produkcji, ponieważ bardzo lubię tę postać, o Scarlett Johanson nie wspominając** :) Pytanie tylko ile z takiego "chcenia" wyjdzie i czy twórcy Marvela nie zagrają nam na nosie w podobny sposób jak było to w przypadku teoretycznego, osobnego filmu z Lokim.

W końcu dostalibyśmy film, gdzie główną postacią nie byłby (przesadnie umięśniony) mężczyzna.

Skoro już jednak jesteśmy w strefie gdybania, to ja osobiście marzę o momencie, gdy w filmie Marvela Hawkeye Jerremy'ego Rennera dostanie więcej czasu ekranowego, ponieważ marnowanie takiej postaci powinno się rozważać w kategoriach grzechu. I wcale teraz nie przemawia przeze mnie fanka komiksowej serii o Sokolim Oku. Skąd. Słyszałam już wprawdzie krążące po internetach plotki, że w Avengers: Age of Ultron agent Barton nawet coś mówi, ale nie wiem czy mnie to satysfakcjonuje.

No jak tu nie kochać postaci, z którą odczuwam tak głęboką, duchową więź? :)

Oprócz tego nie miałabym nic przeciwko osobnej produkcji o doktorze Bannerze/Hulku (nie obraziłabym się nawet o reboot serii, bo chociaż Edwarda Nortona uwielbiam, to jednak "jego" Hulk był co najmniej marny), w której brałby udział Mark Ruffalo w tytułowej roli, ponieważ zdążyłam polubić tego aktora, a w dodatku zdaje się mieć jakieś dziwne zrozumienie swojej postaci. Ale niestety na taki film raczej nie ma co liczyć, bo historia zielonego mutanta z problemami ze złością została już całkowicie wyeksploatowana i raczej straciła dla twórców MCU na wartości. A przynajmniej tak mi się wydaje...

No, pogdybać zawsze można, a to co w rzeczywistości szykują dla nas twórcy ze studia Marvel najprawdopodobniej i tak nas jeszcze zdoła zaskoczyć.

Do następnego razu :)

_________

* Nie wiem, czy taki superbohater istnieje, bo niestety z komiksami jestem obeznana marnie, ale jeśli nie to jestem gotowa rozwinąć tę postać. Może będą z tego nawet jakieś pieniądze
** Bardzo trafne podsumował to Robert Downey Jr., mówiąc, że każdy film ze Scarlett się sprzeda właśnie z tego powodu, że będzie grała tam Scartett. Cóż... trudno się nie zgodzić

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz