Hej ;)
Nastał nam piękny dzionek, który oprócz własnej urody, której mu nie brak, przyniósł nam także radosną wiadomość, że Sleepy Hollow, nie dość, że a) dostał trzeci sezon to jeszcze b) zmienił mu się showrunner, więc czekają nas możliwe, że interesujące zmiany. I jak z powodu pierwszego podpunktu jestem niesamowicie szczęśliwa, to co tego drugiego mam niewielkie wątpliwości.
No bo z jednej strony źródła podają, że dzięki tej zmianie będziemy mogli obserwować rozwój relacji Ichaboda i Abbie, co byłoby fajne, bo w końcu nie ma tej nieszczęsnej Katriny* ta relacja sama w sobie jest fajna i im więcej czasu antenowego poświęci się na przyglądanie się temu co i jak łączy Crane'a i panią porucznik tym lepiej, ale z drugiej strony... hm... Źródło(a?) spekuluje, że nowy showrunner wiązać się będzie również ze zmianą konwencji serialu i z powrotem do formy "sprawy tygodnia". Nie wiem czy podoba mi się ta wizja. Nie jest ona ani zbytnio rozwojowa, a także w końcu staje się nużąca. Niemniej jednak pokładam nadzieję, że twórcy mimo wszystko wiedzą co robią i, że nie skrzywdzą mego wrażliwego, subiektywnego serca**.
Jeden news, jedna radość, dwa jej oblicza.
W każdym razie cieszę się, że jednak Sleepy Hollow nie opuściło nas na zawsze. Pomimo ewidentnej głupiutkości tego serialu, oglądanie go - co już niejednokrotnie podkreślałam - sprawiało mi wiele radości. Teraz jedynie pozostaje czekać jeszcze na decyzję co do dalszych losów Constantine'a oraz Galavanta, które to wciąż pozostają niepewne. I pomimo mojej gorącej miłości do obu tych produkcji, mam takie dziwne wrażenie, że za wspaniałym Galavantem i jeszcze bardziej cudownym królem Richardem będę płakać bardziej, jak okaże się, że nie poznamy ich dalszych losów (łaskawi bogowie internetów, proszę, nie). Wybacz, John.
"Constantine" mi takich scen nie zapewni.
Pomarudziłam sobie, pozwierzałam się nieco i już trochę mi lżej na wątrobie. Ciekawe jak długo ten stan się utrzyma. Byłoby miło gdyby jak najdłużej.
Do następnego razu ;)
_________________________
** Chyba nie uda im się wymyślić niczego gorszego od Katriny i/lub tego nieszczęsnego anioła Oriona, który niepokojąco zniknął w czasie trwania akcji, więc boję się, że jednak wróci (proszę nie...). Tak, dobrze się Wam, drodzy Czytelnicy, wydaje - nie lubię go.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz