wtorek, 17 lutego 2015

Uhm... filler?

Hej ;)

Świat chyba zachłysnął się premierą 50 twarzy Greya, bo nie mówi się teraz praktycznie o niczym innym. Jak babcię kocham (a kocham mocno), gdzie się nie obejrzę tam stalowooki Christian lub uległa panna Steele. Nie podoba mi się to. Książka mi się nie podobała, a filmu nawet nie widziałam i zobaczyć nie chcę. Uważam, że można w o wiele przyjemniejszy sposób zmarnować dwie godziny swojego życia, dziękuję bardzo.

A może ta niepokojąca stagnacja, która zmroziła przepastne internety wynika z tego, że wszyscy po prostu trwają w niemym oczekiwaniu na trzeci sezon Vikings (to już za dwa dni!) albo House of Cards? W sumie jest to możliwe... Tak przy okazji, skoro już zahaczyliśmy o ten temat, uważam, że wypowiedź pana Willimona na temat wycieku pierwszych dwudziestu minut HoC, jest naprawdę urocza. Twierdzi on, że jest rozbawiony tą niewielką "wpadką" i miło mu się patrzy na reakcje fanów. Och, doprawdy... właściwie trudno się dziwić, że użył akurat takich sformułowań. Byłoby trochę głupio, gdyby powiedział wprost, że ten jakże zabawny "wypadek" zrobił im taką reklamę, że już praktycznie słyszy brzęk pieniążków wpływających na konto. Zostańmy zatem przy wersji z rozbawieniem i innymi miłymi uczuciami.

Mniej więcej tak mu się miło patrzy.

Wobec powyższego nie wiem co mogłabym jeszcze napisać. Znowu o tym, że Gotham jest cudowne, chociaż wprowadzony ostatnio wątek Jeromego jest delikatnie mówiąc dziwny? Że Constantine skończył się w taki sposób jakby twórcy byli stuprocentowo pewni następnego sezonu, choć wcale nie jest to tak oczywiste? Mogłabym, ale jaki jest sens pisać oczywistości?

I tyle w temacie.

Dlatego, by już sztucznie nie pompować objętości wpisu, który, jakby tak się chwilkę głębiej zastanowić, jest tak właściwie o niczym, zakończę w tym miejscu. Może przez noc mnie olśni lub wydarzy się coś wartego uwagi i jutro pojawi się coś konkretniejszego. Może.

Do następnego razu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz