Hej ;)
Przyznam się, że Gotham coraz bardziej mi się podoba. Nawet nie spodziewałam się, że serial, który zaczęłam oglądać właściwie przypadkiem tak ujmie mnie za serce. Dzięki temu za każdym razem mam co oglądać do obiadu we wtorki. I o czym pisać, bo - jak się łatwo domyślić - nie istnieje film/serial, który nie powodowałby u mnie przemyśleń wszelakich.
Ludzka psychika jest fascynująca. A mechanizm sprawiający, że darzymy kogoś sympatią lub wręcz przeciwnie jest chyba najbardziej niesamowitą rzeczą, nad jaką można się zastanawiać. Już na samym przykładzie wspomnianego już wcześniej Gotham można to stwierdzić - przykładowo, zauważyłam, że spora część internetów dosyć lubi postać Seliny Kyle, która mnie tylko irytuje i cieszy mnie każdy odcinek bez jej udziału. Poza tym zauważyłam interesującą rzecz, a mianowicie, że od przygód i zmagań Jima Gordona bardziej interesuje mnie los Oswalda Cobblepota. Co więcej, nie jestem jedyną osobą, która uważa Pingwina za postać najciekawszą i właściwie najważniejszą w serialu, bez której produkcja nie byłaby już tak atrakcyjna. Pewnie spora w tym zasługa Robina Lorda Taylora - aktora wcielającego się w tego bohatera, ale i tak zastanawiam się czy twórcy przy pisaniu tej postaci wyobrażali sobie, że zaskarbi ona sobie aż taką miłość fanów.
Zastanawia mnie jedynie ile czasu zajmuje ułożenie jego fryzury, czy po prostu wcale go od dawna nie czeszą.
Z kolei ciekawy przypadek można zaobserwować w fandomie Supernatural*. W tym serialu charakterystyczne jest to, że praktycznie wszyscy tam prędzej czy później giną. Zupełnie jak w Grze o Tron z tą różnicą, że śmierć tutaj wcale nie musi być stanem permanentnym i niektórym postaciom (przede wszystkim braciom Winchester**) udaje się wrócić do świata żywych. W związku z czym fani zawsze mogą mieć nadzieję, że ich ulubiona postać pojawi się jeszcze raz. I jaka jest jedna z największych fandomowych frakcji domagających się powrotu swojego ukochanego bohatera? Ludzie chcący przywrócenia Lucyfera. To jest dopiero fascynujące. Lucyfer grany przez Marka Pellegrino stał się postacią, za którą fani tęsknią z całego serca. Co z tego, że prawie udało mu się wywołać Apokalipsę i otwarcie dążył do unicestwienia ludzkości? Robił to na tyle zgrabnie i czarująco, a w dodatku z jakimś naturalnym humorem, że szybko podbił serca fanów***. Fandom Supernatural jest chyba jedynym miejscem, w którym jawne domaganie się powrotu szatana na ziemię nie czyni z człowieka satanisty.
Jakkolwiek by to nie brzmiało - tęsknię za Lucyferem.
Podobnie rzecz się ma w Sherlocku BBC. Oczywiście, wszyscy kibicują Holmesowi i jego wąskiej grupie wiernych przyjaciół, jednak istnieje całkiem spora liczba osób, które otwarcie przyznają się do tego, że ich ulubionym bohaterem jest grany przez Andrew Scotta Jim Moriarty. W sumie trudno się dziwić. Moriarty jest tak niesamowicie dobrze zagrany, że wciąż nie mogę wyjść z podziwu. I przyznam się, że na wieść, że Scott pojawi się w trzecim sezonie****, zatarłam z radości ręce, a na mojej twarzy pojawił się szeroki, radosny uśmiech. Moriarty może i jest psychopatycznym szaleńcem, ale jest to szaleniec tak fascynujący i tak zapadający w pamięć, że właściwie trudno go nie lubić.
I jak tu nie lubić tej postaci?
Za to chyba najpopularniejszym i najbardziej oczywistym przykładem postaci pierwotnie negatywnej (lub antybohatera, jak kto woli) jest powszechnie znany i w większości przypadków kochany Loki w interpretacji Toma Hiddlestona. To, czego dokonał jest rzeczą właściwie niespotykaną. Loki nie wiadomo jak i nie wiadomo kiedy ukradł cały film. Czasami, przeglądając przepastne internety, trudno jest pamiętać o tym, że marvelowski film o Asgardzie nazywa się Thor. Kogo obchodzą jakieś dziwne perypetie gromowładnego boga z młotem w ręce, gdy sercem włada niepodzielnie podstępny, ale i trochę niezdrowo fascynujący Loki. I w tym przypadku jestem pewna, że twórcy nie mieli zielonego pojęcia, że to właśnie on skradnie serca fanów (no dobra, przede wszystkim fanek) i Marvel doczeka się aż petycji w sprawie osobnego filmu z tą postacią. Fandom jest nieprzewidywalnym stworem.
Prawdopodobnie to od samego początku był plan Lokiego.
Z tego wszystkiego wynika, że postać wcale nie musi być dobra i milusia, żeby zyskać przychylność fanów. Z drugiej strony czasami trudno się dziwić - w pewnych momentach ma się serdecznie dość cukierkowych, bohaterskich i szlachetnych postaci, których wszędzie jest na pęczki. A znalezienie dobrego, interesującego bohatera negatywnego to jednak jest sztuka.
Do następnego razu ;)
_________________________________________
* Gdzieżby indziej, prawda? Zarówno fandom jak i sam serial są jak zarazki - są właściwie wszędzie i pozbyć się go na stałe nie sposób. Powiedziała jedna z fanek.
** Choć nie wszystkim. Adam wciąż tkwi w piekle.
*** Tak, ja też czekam na powrót Lucyfera.
**** Bo o czwartym to wciąż nic nie wiadomo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz