Hej ;)
No i proszę. Najbardziej naładowane rodzinnie święta już właściwie prawie za nami. Wigilijna kolacja zjedzona, opłatek połamany, prezenty rozpakowane i rodzina odwiedzona. Można wracać powoli do normalności. Ale niezbyt szybko, bo przecież wciąż znakomita część społeczeństwa (zwłaszcza tego młodszego) cieszy się czasem wolnym, a ze sklepów jeszcze bardzo długo nie znikną świąteczne dekoracje.
W każdym razie, skoro i tak jeszcze trzeba dojeść te ogromne ilości świątecznych potraw, które zostały, z nieba pada śnieg i wciąż w powietrzu unosi się jakaś część christmas spirit, postanowiłam, że na blogu pojawi się wpis świąteczny. A co.
Zgadnijcie w której grupie znajduję się ja.
Zastanówmy się nad tym jakie podejścia do świąt proponuje nam szeroko rozumiana popkultura. To niesamowite, że można tu znaleźć tak szeroki przekrój postaci, których reakcje wahają się od "O Boże, to święta!!!" do "O nie, to znowu święta". Jak w życiu, jeśli się głębiej zastanowić. No, ale dość teoretyzowania, przejdźmy do przykładów.
Sam dół skali
House MD - Wiadomo, dr House nie lubi ludzi, więc i świąt, które zmuszają go do większej niż na co dzień integracji z nimi, nie lubi. Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się ta postawa. Nie dlatego jednak, że lubię jak ludzie są dla siebie niemili, ale dlatego, że House nie stara się nawet udawać, że coś takiego jak "magia świąt" ma na niego jakikolwiek wpływ. Piątek, świątek czy niedziela - nie ma różnicy, bo ludzie są i będą głupi. Więc specjalne silenie się na uprzejmości przez jeden dzień w roku byłoby zwyczajną stratą czasu i energii.
Po co być miłym dla kogoś, kogo się nawet nie lubi tylko dlatego, że są święta?
Już nie Syberia, ale wciąż chłodno
The Librarians - Na samym początku szybciutko zaznaczę, że coraz cieplej myślę o tym serialu. Jest tak cudownie głupiutki, że oglądanie go powoduje mimowolny uśmiech na mej twarzy. A jeśli chodzi już o nasz dzisiejszy temat, to za przykład może posłużyć nam Baird, która na święta reaguje jak każdy dorosły, który dawno przestał wierzyć w św. Mikołaja i widział w swoim życiu za dużo. I bardzo uparcie trwa przy swoim. Niestety jest to ten typ serialu, gdzie "magia świąt" jednak zwycięża i marudny bohater staje się nagle bohaterem nucącym pod nosem świąteczne piosenki. Ale w sumie trudno się dziwić - mało kto wygrywa starcie ze św. Mikołajem we własnej osobie.
Czuję głęboką więź z Baird.
Akceptowalne zero
He-Man - No dobra, przyznaję, ten punkt zamieszczam tylko po to by móc bezkarnie użyć dwóch gifów, które śmieszą mnie za każdym razem, gdy gdzieś na nie trafię. Niemniej jednak jest to bardzo ładny przykład tego, co wszelkie produkcje dla dzieci usiłują wmówić najmłodszym. Bo przecież święta to taki magiczny czas, że w powietrzu unosi się czyste dobro, któremu nie jest w stanie oprzeć się nawet największy złoczyńca we wszechświecie. Magia, proszę państwa. Jest to niesamowicie naiwne, ale w sumie też urocze w tej swojej naiwności.
Czy magia, która zmusza do czucia tego, czego nie lubimy czuć wciąż jest magią dobrą?
Punkt na samym środku skali
Phineas and Ferb - Kolejna bajka w naszym zestawieniu, ale nie znalazła się tu bez przyczyny. Zły i podstępny dr Doofenshmirtz nie nienawidzi Gwiazdki. Właściwie ani go ziębi ani grzeje. Skoro jest to niech będzie, a jeśli nawet kiedyś zniknie... to w sumie co z tego? W tym przypadku tajemnicza "magia świąt" nie ma do niego najmniejszego dostępu, z tego prostego powodu, że obojętności chyba nie da się wzmocnić ani osłabić.
Jedna z bardziej chwytliwych piosenek świątecznych, jakie było mi dane usłyszeć.
Ciepło, ciepło, coraz cieplej
The Nightmare Before Christmas - Co się stanie jeśli osobie, która nigdy wcześniej nie miała styczności ze świętami, pokażemy magię świąt? Jest wiele opcji, a Jack niemal od razu wskakuje na pozycję bardzo zainteresowanego neofity. W sumie nie wiem czy nieco chorobliwa miejscami fascynacja, w jaką z czasem się to wszystko przeradza, nie powinna być na skali parę oczek wyżej. Chyba nie, zważywszy na to jak się cała historia kończy. W skrócie mówiąc - Jack całkiem lubi święta, ale chyba jednak woli własne.
Śnieg może być tak niesamowicie fascynujący!
Gorąco!
Doctor Who - Z Doctorem jest ten śmieszny kłopot, że jego stosunek do świąt różni się w stosunku od inkarnacji. Bo z jednej strony mamy nieco niechętnego całej idei Dwunastego, który po prostu nie rozumie podstawowych założeń (albo przynajmniej twierdzi, że nie rozumie), a z drugiej Jedenastego, którego zachowanie bliższe jest dziesięciolatkowi. Dla Doctora w wykonaniu Matta Smitha wszystko jest cudowne, magiczne i niesamowicie fascynujące. Jest on niemal uosobieniem dziecięcego christmas spirit, który biega, zaczepia bałwany, cieszy się ze śniegu i dzieli się energią i radością. Przecież to święta! Jak w taki czas można być ponurym?
Komentarz chyba jest zbędny.
Czy z tej listy płyną jakieś mądre wnioski? Pewnie nie*. Myślę jednak, że każdy człowiek przechodzi w swoim życiu przez większość z tych "stanów". I wcale nie jest najważniejsze w którym z nich znajduje się obecnie. Najważniejsze jest chyba to, żeby święta nie sprawiały mu przykrości, bo w sumie nie taka jest chyba ich idea.
Do następnego razu ;)
_________________________________________________
* Chociaż żadna ze mnie wyrocznia i mogę się mylić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz