Hej ;)
Dziś jest ten dzień, w którym moje pragnienie bycia w Londynie jest podkręcone jest do całkowitego maksimum*. Wszystko to jest spowodowane światową premierą Hobbita: Bitwy Pięciu Armii, której data nieszczęśliwie przypada na dzisiaj. A u nas film pojawi się dopiero 26.12. Nawet Bułgarzy mają ustaloną premierę wcześniej. Ech, życie jest ciężkie...
No, ale nie o tym chciałam pisać. W związku z tym, że na londyńskim czerwonym dywanie pojawiły się wszystkie osobistości, biorące udział w filmie. Internety eksplodowały. A aktorzy tylko je podsycają, wrzucając na różne portale własne zdjęcia. Dlaczego jednak o tym wspominam? Ano dlatego, że pokazują one (ale nie tylko one) jak fajną ekipę stanowi cały skład aktorski. Serio - oglądanie materiałów z planu dawało mi tyle radości, że czasami nawet zapominałam na chwilę ile jeszcze dzieli mnie od premiery. Ale tylko na chwilę, bo ta świadomość niemal od razu wracała i bolała.
Lee Pace wrzucił na swojego Twittera to zdjęcie z podpisem #elfie.
Podobną frajdę, ale i podobne odczucia miałam przy wszelakich materiałach jakie wypływały od strony X-Men: Days of Future Past. To fascynujące jak twórcom udało się zebrać tak dograną bandę aktorów, tworząc ekipę tak sympatyczną, że to aż głowa mała. Generalnie, ostatnio łatwo zauważyć - przede wszystkim w filmach studia Marvel - pewną tendencję do dobierania obsady w taki sposób, by sama jej pozytywna energia stanowiła już coś na kształt reklamy.
Tylko pozazdrościć takiego wyglądu.
Wszystkie wpadki z planu to skarb.
Czym byłby wpis bez przykładu z Supernatural? Ten serial jest nieprzebranym źródłem i skarbnicą wszelakich zdjęć/filmików/twettów (niepotrzebne skreślić), które pokazują jak świetnie aktorzy bawią się na planie. Czasami zastanawiam się, czy oni poza robieniem sobie nawzajem żartów czasami pracują. Pewnie tak, ale spadek poziomu serialu i wiecznie znudzona mina Jensena może coś podobnego sugerować. Nie zmienia to jednak faktu, że udało im się bardzo ładnie dograć wszystkich aktorów i nawet postaci, które już swój serialowy żywot zakończyły, wciąż są bardzo radośnie witane na wszystkich zlotach.
Tak w tym roku wyglądało supernaturalowe Halloween.
Podobnie rzecz się ma ze Sleepy Hollow i całą główną "bandą". Co więcej, nawet bezgłowy Jeździec doczekał się radosnego przyjęcia. Patrzenie na zdjęcia i materiały z planu sprawia mi tyle radości, że czasami działa to lepiej niż antydepresanty. Uważam, że jeśli ekipa jest tak fajnie zgrana od razu widać to w samej produkcji. I niech nawet będzie ona o nadchodzącej Apokalipsie - jeśli aktorom się dobrze ze sobą pracuje, wizja Apokalipsy przestanie być nagle groźna.
Nie ma to jak mała partyjka baseballu z Jeźdźcem Śmierci.
Na sam koniec zostawiłam Grę o Tron, która poza tym, że jest niesamowicie niebezpieczna i każdy tam może w każdym momencie zginąć, to jeszcze dodatkowo ma tak fajną ekipę, że czasami można wręcz zapomnieć, że połowa z nich albo już nie żyje, albo jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, albo zginie, ale za jakiś czas. Właściwie to ciężko jest być aktorem grającym w Grze o Tron, bo nie można być pewnym stałości swoich dochodów. Nie zmienia to faktu, że aktorzy dobrze czują się w swoim towarzystwie i nawet jeśli w najbliższej przyszłości będą zmuszeni zabić się na planie, starają się o tym za bardzo nie pamiętać.
Dostojni Lannisterowie...
...i dobrze wychowane młodsze pokolenie.
Już kiedyś pisałam, że zgrana ekipa bohaterów w filmu/serialu jest ważna. Zgrani aktorzy też są bardzo ważni, bo między innymi oni mają za zadanie przyciągnąć widza do produkcji. Niektórym udaje się to lepiej, niektórym gorzej, w każdym razie wszyscy (prawie) się starają.
Do następnego razu ;)
___________________________
* Jakby na co dzień było niskie, albo jakbym miała wystarczająco mało problemów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz