Hej ;)
Kiedyś już wspominałam, że nachodzi mnie czasami dziwny czas fascynacji jednym aktorem, podczas którego zachłannie nadrabiam wszelkie produkcje, w który się pojawił. Czasami jednak zdarza się i tak, że wybór filmu uzależniony jest wprawdzie od grającego w nim aktora, jednakże już bez czynnika dzikiej fascynacji. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że dziś podzielę się z Wami, drodzy Czytelnicy, króciutkim spisem filmów, które obejrzałam dla kogoś.
Jak można się domyślić po wcześniejszych notkach-listach, spis zawierać będzie pięć pozycji.
1. Soldier's Girl
1. Soldier's Girl
Jestem pewna, że już pisałam wcześniej o tym filmie. Niemniej jednak uznałam, że jest to fajny przykład tego, co człowiek jest w stanie obejrzeć tylko i wyłącznie z tego powodu, że gra tam jakiś aktor. Gdyby nie fakt, że w Dziewczynie Żołnierza główną rolę grał Lee Pace, prawdopodobnie nigdy w życiu nie chwyciłabym się tego filmu. Nie lubię po prostu tego typu produkcji i oglądanie ich nie sprawia mi specjalnej przyjemności. Jednakże obecność Lee była kartą przetargową tego filmu, więc zaciągnęłam przed ekran Siostrę i pokonałam go. I - cokolwiek by o nim nie mówić - był to film dobry.
2. Jagten
Tutaj z kolei winę za "zmuszenie" mnie do obejrzenia tego filmu ponosi Bryan Fuller, a właściwie jego Hannibal. Kiedy nagle ostałam się bez kolejnego odcinka, postanowiłam zobaczyć kilka innych produkcji, w których pojawił się Mads Mikkelsen. Z tego właśnie powodu chwyciłam się Polowania, chociaż tak na zdrowy rozum, oprócz samego Mikkelsena nie było w tym filmie nic, co mogłoby mnie zainteresować. Aczkolwiek nie uważam czasu poświęconego na obejrzenie tej produkcji za zmarnowany.
3. The Jacket
Jakiś czas temu przechodziłam okres ponownej fascynacji Adrienem Brodym. Przez to kolejny już raz obejrzałam Pianistę i zaczęłam szukać produkcji, których nie było mi jeszcze dane zobaczyć. W efekcie zawędrowałam aż do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędziłam razem z Brodym fascynujące dwie godziny. I tutaj jest doskonały dowód na to, że nie należy oceniać filmu po plakacie i opisie, bo można ominąć całkiem interesujące rzeczy.
4. Filth
Po X-Men: Days of Future Past w życiu moim oraz mojej współlokatorki zapanował radosny czas oglądania filmów, z pewnym Szkotem w roli głównej. Zaowocowało to znalezieniem (mini)serialu opartego o dramaty Szekspira*, a także seansem filmu Brud. Do teraz nie wiem co dokładnie sądzić o tej produkcji, ale jedno jest pewne: była na swój odrażający sposób fascynująca. I w gruncie rzeczy bardzo dobra, nie tylko pod względem aktorskim.
5. Les Miserables
Jak to mówią bracia Anglicy - last but not least. Nędznicy to produkcja wręcz wypchana wszelkimi filmowymi osobistościami. Wobec tego, jak myślicie, drodzy Czytelnicy, dla którego z tych aktorów obejrzałam ten film? Dla Hugh Jackmana? A może dla Russela Crowe? Albo chociaż dla Anne Hathaway? Otóż nie. Les Miserables obejrzałam dla George'a Bladgena, który pojawił się na ekranie łącznie może trzy razy. To prawie tak jakbym Vikings obejrzała dla Matta Ryana.
Nie wiem jakie wnioski można wyciągnąć z moich przedstawionych wyżej doświadczeń. Pewnie taki, że warto oglądać filmy dla aktorów. Nigdy nie wiadomo co się zobaczy.
Do następnego razu ;)
_______________________________________
* I tym razem nie mam na myśli Hollow Crown.
Namacalny dowód na to, że Lee nawet jako kobieta wygląda dobrze.
2. Jagten
Tutaj z kolei winę za "zmuszenie" mnie do obejrzenia tego filmu ponosi Bryan Fuller, a właściwie jego Hannibal. Kiedy nagle ostałam się bez kolejnego odcinka, postanowiłam zobaczyć kilka innych produkcji, w których pojawił się Mads Mikkelsen. Z tego właśnie powodu chwyciłam się Polowania, chociaż tak na zdrowy rozum, oprócz samego Mikkelsena nie było w tym filmie nic, co mogłoby mnie zainteresować. Aczkolwiek nie uważam czasu poświęconego na obejrzenie tej produkcji za zmarnowany.
Między innymi dzięki temu filmowi wiem jak dobrym aktorem jest Mads.
3. The Jacket
Jakiś czas temu przechodziłam okres ponownej fascynacji Adrienem Brodym. Przez to kolejny już raz obejrzałam Pianistę i zaczęłam szukać produkcji, których nie było mi jeszcze dane zobaczyć. W efekcie zawędrowałam aż do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędziłam razem z Brodym fascynujące dwie godziny. I tutaj jest doskonały dowód na to, że nie należy oceniać filmu po plakacie i opisie, bo można ominąć całkiem interesujące rzeczy.
Patrząc na plakat, byłam święcie przekonana, że to horror.
4. Filth
Po X-Men: Days of Future Past w życiu moim oraz mojej współlokatorki zapanował radosny czas oglądania filmów, z pewnym Szkotem w roli głównej. Zaowocowało to znalezieniem (mini)serialu opartego o dramaty Szekspira*, a także seansem filmu Brud. Do teraz nie wiem co dokładnie sądzić o tej produkcji, ale jedno jest pewne: była na swój odrażający sposób fascynująca. I w gruncie rzeczy bardzo dobra, nie tylko pod względem aktorskim.
Nie jest to film lekki, ale warto go obejrzeć.
5. Les Miserables
Jak to mówią bracia Anglicy - last but not least. Nędznicy to produkcja wręcz wypchana wszelkimi filmowymi osobistościami. Wobec tego, jak myślicie, drodzy Czytelnicy, dla którego z tych aktorów obejrzałam ten film? Dla Hugh Jackmana? A może dla Russela Crowe? Albo chociaż dla Anne Hathaway? Otóż nie. Les Miserables obejrzałam dla George'a Bladgena, który pojawił się na ekranie łącznie może trzy razy. To prawie tak jakbym Vikings obejrzała dla Matta Ryana.
Sporo czasu zajęło mi wyglądanie Bladgena w tym filmie, ale nie żałuję go.
Nie wiem jakie wnioski można wyciągnąć z moich przedstawionych wyżej doświadczeń. Pewnie taki, że warto oglądać filmy dla aktorów. Nigdy nie wiadomo co się zobaczy.
Do następnego razu ;)
_______________________________________
* I tym razem nie mam na myśli Hollow Crown.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz