Hej ;)
Powiem szczerze, że, gdy wczoraj myślałam o dzisiejszym wpisie, planowałam napisać coś zupełnie innego. Niestety nieszczęśliwy splot wydarzeń i (najprawdopodobniej) kapryśni bogowie internetu sprawili, że temat notki jakoś wyleciał mi z głowy. Dlatego, aby uczcić moją cudowną pamięć, postanowiłam napisać o czymś nieco innym i - zupełnie jak moja pamięć - zasługującym na traktowanie całkowicie poważnie. Serio.
Dzisiaj zajmę się szeroko pojętym tematem męskiego makijażu. A co. Temat jest to rozległy, skomplikowany i - jak się zaraz okaże - pełen przykładów tego, czego nie powinno się robić. Nie zwlekajmy już ani chwili i niech Dean Winchester powie od siebie słowo wstępu:
Dziękujemy, panie Winchester.
Bardzo popularnym i niezwykle błędnym przekonaniem właściwym szerokim kręgom mężczyzn jest stwierdzenie, że makijaż jest właściwy tylko i wyłącznie dla kobiet. Jest to oczywiście wierutna bzdura, ponieważ nie ma - zwłaszcza w obecnych czasach - czegoś takiego jak rzecz tylko i wyłącznie kobieca czy męska*. Przekonanie to ciągnie też za sobą przenoszenie sposobu "kobiecego" makijażu, który niekoniecznie pasuje do "męskiego" typu urody. Ale właściwie co kto lubi...
Obawiam się, że te kolory Ci nieco nie pasują, Sherlock...
Niektórzy za to odchodzą od "klasycznego" modelu makijażu i skupiają się na głównie na podkreśleniu oczu. Subtelnym lub nieco mniej. Niestety - jak wie każdy, kto kiedykolwiek tego próbował - nałożenie sobie eyelinera w odpowiedni sposób może sprawiać trudności. Łatwo jest popaść w lekką przesadę, albo nałożyć go nieumiejętnie. Chyba, że chce się udawać pewno sympatyczne zwierzątko.
Panda? Szop? Bucky?
Inni z kolei nie ufają sobie na tyle w kwestii umiejętności nakładania make-upu, więc muszą wyręczać się innymi. Niestety nie oznacza to, że osoby zatrudnione przez nas do upiększenia naszego oblicza będą posiadać umiejętności wystarczające do zrobienia odpowiedniego makijażu. Albo mają zupełnie nieodpowiednią wizję. Dlatego jeśli chcemy wyglądać majestatycznie, nie powinniśmy dopuszczać do siebie szaleńców z umiłowaniem do błota tylko prawdziwych wizażystów.
Gdy makijaż oczu spływa ci na brodę to znak, że czas zmienić stylistę. Natychmiast.
Można też celowo starać się nadać sobie wygląd szalonego budowniczego, nie należącego do końca do tego świata. Wtedy wystarczy, że dłoń przy nakładaniu cienia nieco nam zadrży, lub omsknie się (lecz nie tak, jak w wyżej wymienionych przypadkach). Efekt natychmiastowy. Niestety wiąże się to z tym, że ludzie nie będą nas traktować całkiem poważnie, a poza tym przydaje się, gdy bogowie rzeczywiście do nas przemawiają, bo może być trochę wstyd, gdy wyjdzie na jaw, że tylko udawaliśmy. W takim wypadku pozostaje nam jedynie szaleństwo.
Zaletą tego typu makijażu jest to, że nawet jak rozmaże się przy chociażby płaczu nikt tego i tak nie zauważy.
Były przykłady złego postępowania, teraz czas na słówko lub dwa o tym, co powinno się robić. Okazuje się, że wystarczy delikatne podkreślenie oczu (im ładniejsze oczy tym lepiej), aby uzyskać całkiem sympatyczny efekt. Nie należy jednak machać eyelinerem na prawo i lewo, subtelna kreska całkowicie wystarczy. I nie potrzeba żadnych udziwnień. Za przykład niech posłuży nam Red Bandid, który - moim zdaniem - pasuje idealnie:
Jak to niewiele potrzeba by ktoś ładny stał się jeszcze ładniejszy?
Oczywiście wpis ten jest tylko delikatnym liźnięciem tematu i nie śmiem twierdzić, że kwestia została omówiona w całości. Jest jeszcze wiele innych błędów, które można popełnić i miliony innych sztuczek, które są w stanie sprawić, że ktoś nagle wypięknieje. Niestety ani nie mam tutaj czasu ani możliwości by przeprowadzić tak skomplikowaną analizę, więc będziecie musieli się zadowolić tym, co pojawił się powyżej. Przykro mi. Mam nadzieję, że chociaż na chwilę wystarczy.
Do następnego razu ;)
P.S.
Najwyraźniej jestem czytana przez jakiegoś Ważnego Pana z Marvela, bo jednak plotka o Iron Manie 4 została rozwiana przez samego Roberta Downey'a Jr. Ach, nie wiedziałam, że jestem aż taka popularna ;)
P.S. 2
Wiem, że notka pojawiła się skandalicznie późno, ale niestety najwyraźniej zdenerwowałam czymś bogów internetów, bo mam ostatnio straszne problemy z połączeniem z siecią. Muszę ich chyba czymś ubłagać, bo tak dłużej być nie może.
P.S. 2
Wiem, że notka pojawiła się skandalicznie późno, ale niestety najwyraźniej zdenerwowałam czymś bogów internetów, bo mam ostatnio straszne problemy z połączeniem z siecią. Muszę ich chyba czymś ubłagać, bo tak dłużej być nie może.
________________________
* Chyba, że mówimy o kwestiach rodzenia dzieci, ale to jest rzecz jak na razie nie do przeskoczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz