sobota, 4 października 2014

Profetyczny dar internetu

Hej ;)

Jak już pewnie wie każda osoba, która chociaż w minimalnym stopniu ma styczność z brytyjską częścią internetów, że dziś jest tzw. Who Dzień*. Jest to wydarzenie wyjątkowe dla całej brytyjskolubnej społeczności, którego chyba nie trzeba wyjaśniać. Niestety wiąże się ono również (przynajmniej ostatnio) z bardzo irytującym** zjawiskiem.

Zjawisko to skutkuje tym, że człowiek nie może już nawet normalnie wejść na Facebooka (o Tumblrze nie wspominając), ponieważ fanpage BBC One zalewa przestrzeń internetową całą masą spoilerów najnowszego odcinka Doctora Who. Troszkę smuci mnie fakt, że czający się za tym dowcipniś nie bierze pod uwagę tego, że nie wszyscy od razu są w stanie obejrzeć epizod. A jeśli nie chce się zafundować sobie sporej dawki informacji o tym co się wydarzy w serialu, najwyraźniej należy schować się pod kocem w ciemnym kącie i udawać, że przestrzeń wirtualna nie istnieje.


Za to najgorszym miejscem jeśli chodzi o spoilery jest platforma Tumblr. Mam wrażenie, że skumulowały się tam wszystkie grzechy fandomów, wszystkie ich najgorsze cechy i przywary. Jednocześnie jest to cudowne miejsce, bez którego cała społeczność fanowska stałaby się potwornie uboga. No, ale nie o Tumblrze miałam pisać (chociażbym mogła), a poza tym już sporo o nim wspominałam swego czasu. Kto pamięta ten wie.


W każdym razie wpis dzisiejszy powstał przede wszystkim, aby wyrazić moją frustrację na takie bezczelne rozsiewanie spoilerów w dzień premiery. Wiem jednak, że nie dotyczy to tylko fandomu Doctora Who. Niestety przodownikami w tej materii są jednak "wyznawcy" Supernatural, którzy są w stanie wyciągnąć informacje o tym, co się wydarzy znacznie później właściwie z każdej sceny, którą się im podrzuci. I oczywiście chętnie się dzielą uzyskaną wiedzą z pozostałą częścią internetu. A im bliżej premiery nowego sezonu (tak, to już za trzy dni) tym zjawisko się nasila. Strach internety włączać.


No, pomarudziłam sobie, już mi nieco lżej na wątrobie. Niestety na samo zjawisko nie mam żadnej rady, ani tym bardziej wpływu, więc pozostaje jedynie starać się być na bieżąco, bo jeśli sama o to nie zadbam, internety zrobią to za mnie. Takie są uprzejme.

Do następnego razu ;)

___________________________

* Określenie kradnę po części z fanpage'u BBC One, a częściowo od Adeenah, która chyba postanowiła wystartować w drugiej kategorii konkursu tłumaczeniowego. Skądinąd wyszło jej to tak uroczo, że aż ciepło się na duszy robi.
** Przynajmniej mnie. Nie wiem jakie odczucia ma cała reszta internetów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz