piątek, 17 października 2014

Gdzie się podziały tamte anioły?

Hej ;)

Oglądałam wczoraj Daredevila. Szczerze mówiąc zawiodłam się tym filmem. Był do bólu przewidywalny, Colin Farrell tak irytujący jak jeszcze nigdy*, a dziewczyna głównego bohatera obdarzona tak absurdalnymi umiejętnościami, że aż czasami brakowało mi słów. Nie zamierzam jednak dzisiaj marudzić na temat tego filmu. Nie mam na to nerwów. Dziś chciałabym się podzielić - a jakże! - moimi przemyśleniami, które ten film spowodował.

Główny bohater miał tendencję do przesiadywania na dachach. Od razu zwróciłam uwagę, na towarzystwo, w którym wtedy przebywał. "Pewnie były to gargulce" mógłby ktoś powiedzieć. Właśnie, że nie, moi drodzy Czytelnicy. Okazuje się, że w Nowym Jorku gargulce zostały wytrzebione przez znacznie bardziej niebezpieczny gatunek - płaczące anioły. To pewnie dlatego to miasto ma reputację tak niebezpiecznego miasta. Teraz strach tam jechać, mając taką wiedzę.

Don't blink!

Dlaczego jednak o tym wspominam? Ponieważ, aby skupić myśli na czymś innym, niż na coraz mocniej irytującym mnie filmie, zaczęłam się zastanawiać nad tym, czego uczą nas seriale/filmy o aniołach. Okazuje się, że klasyczne wyobrażenie o mieszkańcach niebios jest już niemodne i właściwie nieaktualne. Już nikt nie kręci produkcji o łagodnych strażnikach, wyrozumiałych obrońcach ludzkości i eterycznych bytach. Teraz anioły wyglądają zupełnie inaczej.

Jeden z najpopularniejszych aniołów internetów.

Teraz anioły są przeważnie uskrzydlonymi żołnierzami bez dowódcy. To ciekawe jak powszechnym w popkulturze przekonaniem jest to, że Boga już nie ma, bo sobie gdzieś poszedł. Takie nagłe zniknięcie Boga powoduje wybuch nagłej wojny. Jedynie strony konfliktów zmieniają się w zależności od filmu/serialu. Anioły mogą tłuc się między sobą, mogą zacząć intensywniej zwalczać demony, lub - co ostatnio zyskuje na popularności - rozpoczynają wielką kampanię przeciw ludzkości. Całe szczęście (dla ludzkości przede wszystkim) najwidoczniej nie są tak niesamowitymi żołnierzami, jak lubią o sobie myśleć, bo za każdym razem napotykają na jakąś poważną przeszkodę, która uniemożliwia im całkowitą eksterminację przeciwnika.

Cokolwiek by o nieszczęsnym "Dominionie" nie mówić, skrzydła anioły zrobione mają bardzo ładnie.

Inne zdanie o aniołach mają Brytyjczycy, którzy w skrzydlatych ludziach widzą śmiertelnie groźnych przybyszy z kosmosu. W sumie trudno im się dziwić skoro w ich ukochanym kraju ostatnio grasują kamienne płaczące anioły. I ten rodzaj aniołów jest chyba najgorszy, bo te są najniebezpieczniejsze i najtrudniej je zabić. Ale przynajmniej jeśli w okolicy zaobserwujemy płaczącego anioła, bardzo prawdopodobne, że gdzieś niedaleko kręci się pewien Władca Czasu - a to zawsze jest zaletą.

Nie wiem czy rozsądnym jest wpuszczanie płaczących aniołów na bloga.

Czasami tęsknię za czasami, w których anioły nie były krwiożerczymi bestiami, mającymi na celu wyrżnięcie jakiejś rasy (lub ras). Myślę, że gdyby ktoś teraz nagle zdecydował się nakręcić film/serial, gdzie mielibyśmy "klasycznych" mieszkańców niebios niczym rodem z Biblii, wywołałoby to taki szok wśród fandomów, że chwilę by zajęło im doprowadzenie się do "normalnego"** stanu. A przynajmniej tak mi się wydaje.

Do następnego razu ;)

____________________

* Serio, nie zdążył wypowiedzieć nawet jednego pełnego zdania, a ja już pałałam go niego gorącą antypatią. Taki zdolny aktor to jest.
** Ha, ha, nie ma czegoś takiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz