Hej ;)
Dziś będzie krótko. Obiecuję. Jest w końcu sobota i nikt nie ma czasu ani chęci czytać wydumanych wpisów nieznajomej z internetów. Wobec tego, bez dalszych, zbędnych wstępów przejdę do rzeczy.
Czy ktokolwiek z tu obecnych kojarzy takiego człowieka jak Tom Hiddleston? Tak? To świetnie, albowiem posłuży nam on dzisiaj za przykład.
Bardzo sympatyczne zdjęcie poglądowe ;)
Tom Hiddleston uchodzi w przepastnych otchłaniach internetów* za osobę zawsze uprzejmą, inteligentną, bardzo brytyjską, elokwentną, kochającą Szekspira, niemal idealną i generalnie tak cudowną, że aż na samą myśl we wszystkich okolicznych szklankach i kubkach zaczyna samoistnie wytrącać się cukier. Nie ukrywam, że taki wizerunek buduje sobie sam aktor i robi to na tyle skutecznie, że wszyscy od razu bez cienia wątpliwości mu wierzą. Cieszy mnie, że taki model zachowania jest promowany i popularyzowany w ten sposób, ale nie to jest istotą wpisu, więc zostawmy to jako uwagę na marginesie.
Przy okazji pozwolę sobie na przejawy fangirlizmu, bo w sumie czemu nie.
Ostatnio jednak trafiłam gdzieś na behind the scenes z filmu Only Lovers Left Alive, gdzie w trakcie kręcenia pewnej sceny Tomowi puszczają trochę nerwy, czemu daje wyraz, protestując przeciwko zmianie scenariusza. Jak zareagowały na to internety? Charakterystycznie dla internetów, lecz - tak na zdrowy rozum - nieco dziwnie, czyli mniej więcej tak: "Awwww... Jak on się słodko denerwuje!". Właściwie mogłam się tego spodziewać** jednak mimo wszystko zaskoczyło mnie to.
Uważam, że takie zachwycanie się każdą czynnością idola jest nieco niezdrowe. A robienie z normalnego faceta dziwnego Misia-Tulisia, który nawet jak się wkurzy to jest słodziaśny do bólu zębów już całkowicie jest poza skalą. Z drugiej strony w jakim świecie przyszło nam żyć, skoro fascynację szerokich mas internetów budzi człowiek, który jest po prostu dobrze wychowany? Dlaczego zwyczajna kultura osobista jest teraz czymś tak niezwykłym? Zastanawia mnie to i bardzo smuci, bo wystawia to bardzo niepokojące świadectwo o stanie naszego społeczeństwa.
Wiedziałam, że te zdjęcia kiedyś mi się do czegoś przydadzą, prócz zaspokajania potrzeb estetycznych ;]
Hm... Znowu mi nie wyszło. Planowałam maksymalnie jeden akapit, a tu znowu wyszło tego więcej. No nic, najwyraźniej bogowie internetów też mieli ochotę popatrzeć na kilka ładnych zdjęć pewnego ładnego mężczyzny. I co ja mogę zrobić wobec woli bogów internetów? Jedynie zaakceptować i patrzeć wraz z nimi.
Do następnego razu ;)
____________________________
* I nie tylko, ale to internety są najgłośniejsze w wychwalaniu i zachwycie tych cech.
** Nie takie reakcje internetów się widziało, a poza tym przecież sama należę do rozbudowanej, trochę dzikiej społeczności ludzi zachwycającej się pewnym eleganckim kanibalem i niezrównoważonym konsultantem FBI.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz